Polski fandom gry Amour Sucre (Słodki Flirt)!

Alternatywne forum Słodkiego Flirtu

Ogłoszenie

Każdy, kogo konto zostało usunięte... Powinien założyć nowe. Za obecną sytuację serdecznie przepraszamy, została ona spowodowana mechanizmem do robienia czystek. Mamy głęboką nadzieje, ze wszystkie osoby które miały tu konto , a zostało ono utracone nie poczuły się urażone.

#1 2012-12-01 16:37:02

 nimikina

Amiczek

status daria_gp@aqq.eu
480554
Call me!
Skąd: Śląskie
Zarejestrowany: 2012-05-22
Punktów :   
WWW

[+18] Piszemy kolejne książki :)

Pierwszy dzień szkoły. Wszyscy nowi uczniowie zebrani na placu, względnie apelowym, ale nieco mniejszym niż boisko do "nożnej". Część się zna, część przyszła z daleka i "jest nowa". Uczniowie stoją w grupkach rozmawiając. Na uwagę zasługuje też fakt, że szkoła do normalnych nie należała. Nikt nie zwracał zatem uwagi na wystający komuś spod ubrania ogon, dziwny kolor oczu czy podejrzanie długie kły. Szesnastoletni chłopak o jasnobrązowych oczach i blond włosach przypatrywał się temu z lekkim zdumieniem i strachem. To pierwszy raz, kiedy miał styczność ze szkołą między-rasową. Nagle usłyszał...

Maybe? I think YES.
(Administrator wyraża również zgodę na sceny wybitnie seksualne czy też brutalne. A niech się dzieje co chce.)

Offline

 

#2 2012-12-01 19:24:08

 nimikina

Amiczek

status daria_gp@aqq.eu
480554
Call me!
Skąd: Śląskie
Zarejestrowany: 2012-05-22
Punktów :   
WWW

Re: [+18] Piszemy kolejne książki :)

Pierwszy dzień szkoły. Wszyscy nowi uczniowie zebrani na placu, względnie apelowym, ale nieco mniejszym niż boisko do "nożnej". Część się zna, część przyszła z daleka i "jest nowa". Uczniowie stoją w grupkach rozmawiając. Na uwagę zasługuje też fakt, że szkoła do normalnych nie należała. Nikt nie zwracał zatem uwagi na wystający komuś spod ubrania ogon, dziwny kolor oczu czy podejrzanie długie kły. Szesnastoletni chłopak o jasnobrązowych oczach i blond włosach przypatrywał się temu z lekkim zdumieniem i strachem. To pierwszy raz, kiedy miał styczność ze szkołą między-rasową. Nagle usłyszał hałas. Zaciekawiony podążył za źródłem dźwięku, nie spodziewał się jednak zupełnie tego, co tam zastał. A zastał grupkę chłopców może o rok starszych od siebie, szydzących ze śmiechem z jednego z elfów. Zauważył jak na środek wychodzą przedstawiciele różnych ras, deklamując przy tym płynnie wyuczony tekst. Jednak nie na tym skupiła się jego uwaga. Jasnobrązowe oczy wlepiał w czarującego elfa, który wydawał mu się dziwnie znajomy. Był to bowiem jego sąsiad. Chłopiec otworzył zdziwiony usta nie wiedząc co zrobić, lecz wtedy poczuł rękę na swoim ramieniu. Jakiś wampir w mundurku ostatniego roku odsunął go dalej i sam wyszedł do przodu od razu wyprowadzając cios prosto w szczękę jednego z dręczycieli.

Offline

 

#3 2012-12-01 20:04:46

 nimikina

Amiczek

status daria_gp@aqq.eu
480554
Call me!
Skąd: Śląskie
Zarejestrowany: 2012-05-22
Punktów :   
WWW

Re: [+18] Piszemy kolejne książki :)

Pierwszy dzień szkoły. Wszyscy nowi uczniowie zebrani na placu, względnie apelowym, ale nieco mniejszym niż boisko do "nożnej". Część się zna, część przyszła z daleka i "jest nowa". Uczniowie stoją w grupkach rozmawiając. Na uwagę zasługuje też fakt, że szkoła do normalnych nie należała. Nikt nie zwracał zatem uwagi na wystający komuś spod ubrania ogon, dziwny kolor oczu czy podejrzanie długie kły. Szesnastoletni chłopak o jasnobrązowych oczach i blond włosach przypatrywał się temu z lekkim zdumieniem i strachem. To pierwszy raz, kiedy miał styczność ze szkołą między-rasową. Nagle usłyszał hałas. Zaciekawiony podążył za źródłem dźwięku, nie spodziewał się jednak zupełnie tego, co tam zastał. A zastał grupkę chłopców może o rok starszych od siebie, szydzących ze śmiechem z jednego z elfów. Zauważył jak na środek wychodzą przedstawiciele różnych ras, deklamując przy tym płynnie wyuczony tekst. Jednak nie na tym skupiła się jego uwaga. Jasnobrązowe oczy wlepiał w czarującego elfa, który wydawał mu się dziwnie znajomy. Był to bowiem jego sąsiad. Chłopiec otworzył zdziwiony usta nie wiedząc co zrobić, lecz wtedy poczuł rękę na swoim ramieniu. Jakiś wampir w mundurku ostatniego roku odsunął go dalej i sam wyszedł do przodu od razu wyprowadzając cios prosto w szczękę jednego z dręczycieli. Chłopiec zaś podbiegł do zranionego elfa łapiąc jego bezwładnie opadające ciało. Wampir natomiast postanowił rozliczyć się z ogrami, którzy zaatakowali pierwszaka. Pole walki oczyściło się w zastraszająco szybkim tempie. Niebieskokrwisty uśmiechnął się z satysfakcją, obrzucając triumfalnym spojrzeniem zdobyczne ukruszone jedynki. Podszedł do zupełnie zdezorientowanego człowieka i słaniającego się na nogach elfa, który wodził po otoczeniu mętnym wzrokiem. Wyglądał na nieźle sponiewieranego. Wampirowi wystarczyło jedno krótkie pociągnięcie nosem, by jego wyostrzone zmysły wychwyciły zapach krwi. I to nie byle jakiej krwi. Każdy w końcu wie, że elfie płyny ustrojowe są nie tylko wyjątkowo smaczne, ale również dają "niezłego kopa", czyli między innymi niezwykłą siłę. Powstrzymał się jednak od skosztowania jej i pociągnął elfa w swoją stronę, przerzucając sobie go przez ramię.
- Zmykaj na ceremonię - nakazał ludzkiemu pierwszoklasiście - ja się tym zajmę, a ty idź - dodał, gdy ten się zawahał, dużo ostrzejszym tonem. Chłopak nie był głupi, posłuchał. Na plac wrócić akurat, gdy swoją obietnicę współpracy między-rasowej deklarował już ostatni przedstawiciel - wampir, wyjątkowo podobny do tego spotkanego przed chwilą.

Offline

 

#4 2012-12-01 20:24:57

 nimikina

Amiczek

status daria_gp@aqq.eu
480554
Call me!
Skąd: Śląskie
Zarejestrowany: 2012-05-22
Punktów :   
WWW

Re: [+18] Piszemy kolejne książki :)

Pendris, czytaj ze zrozumieniem. Ten wampir był koło dyrektorki i deklarował coś tam.

Pierwszy dzień szkoły. Wszyscy nowi uczniowie zebrani na placu, względnie apelowym, ale nieco mniejszym niż boisko do "nożnej". Część się zna, część przyszła z daleka i "jest nowa". Uczniowie stoją w grupkach rozmawiając. Na uwagę zasługuje też fakt, że szkoła do normalnych nie należała. Nikt nie zwracał zatem uwagi na wystający komuś spod ubrania ogon, dziwny kolor oczu czy podejrzanie długie kły. Szesnastoletni chłopak o jasnobrązowych oczach i blond włosach przypatrywał się temu z lekkim zdumieniem i strachem. To pierwszy raz, kiedy miał styczność ze szkołą między-rasową. Nagle usłyszał hałas. Zaciekawiony podążył za źródłem dźwięku, nie spodziewał się jednak zupełnie tego, co tam zastał. A zastał grupkę chłopców może o rok starszych od siebie, szydzących ze śmiechem z jednego z elfów. Zauważył jak na środek wychodzą przedstawiciele różnych ras, deklamując przy tym płynnie wyuczony tekst. Jednak nie na tym skupiła się jego uwaga. Jasnobrązowe oczy wlepiał w czarującego elfa, który wydawał mu się dziwnie znajomy. Był to bowiem jego sąsiad. Chłopiec otworzył zdziwiony usta nie wiedząc co zrobić, lecz wtedy poczuł rękę na swoim ramieniu. Jakiś wampir w mundurku ostatniego roku odsunął go dalej i sam wyszedł do przodu od razu wyprowadzając cios prosto w szczękę jednego z dręczycieli. Chłopiec zaś podbiegł do zranionego elfa łapiąc jego bezwładnie opadające ciało. Wampir natomiast postanowił rozliczyć się z ogrami, którzy zaatakowali pierwszaka. Pole walki oczyściło się w zastraszająco szybkim tempie. Niebieskokrwisty uśmiechnął się z satysfakcją, obrzucając triumfalnym spojrzeniem zdobyczne ukruszone jedynki. Podszedł do zupełnie zdezorientowanego człowieka i słaniającego się na nogach elfa, który wodził po otoczeniu mętnym wzrokiem. Wyglądał na nieźle sponiewieranego. Wampirowi wystarczyło jedno krótkie pociągnięcie nosem, by jego wyostrzone zmysły wychwyciły zapach krwi. I to nie byle jakiej krwi. Każdy w końcu wie, że elfie płyny ustrojowe są nie tylko wyjątkowo smaczne, ale również dają "niezłego kopa", czyli między innymi niezwykłą siłę. Powstrzymał się jednak od skosztowania jej i pociągnął elfa w swoją stronę, przerzucając sobie go przez ramię.
- Zmykaj na ceremonię - nakazał ludzkiemu pierwszoklasiście - ja się tym zajmę, a ty idź - dodał, gdy ten się zawahał, dużo ostrzejszym tonem. Chłopak nie był głupi, posłuchał. Na plac wrócić akurat, gdy swoją obietnicę współpracy między-rasowej deklarował już ostatni przedstawiciel - wampir, wyjątkowo podobny do tego spotkanego przed chwilą. Ten okazał się nieco inny, podszedł do człowieka i zapytał czy ten nie zechciałby się z nim przejść. Człowiek rozdygotany zgodził się, aby wampir oprowadził go po szkole. W końcu wylądowali w toalecie. Krwiopijca oblizał usta i zbliżył się do znieruchomiałego ze strachu jasnookiego. Przejechał językiem po jego szyi, niestety w tym momencie do toalety wszedł ten sam wampir, który obrobił elfa.
- Ogarnij się, nie chcę żebyś wpadł w kłopoty pierwszego dnia szkoły - westchnął i odsunął od chłopaka głodnego krwiopijcę.
- I kto to mówi, panie przewodniczący? Jakoś musiałem cię przed chwilą zastąpić - warknął zły wampir.
- I jestem ci za to bardzo wdzięczny - prychnął ten, który był trochę wyższy i rzucił najwidoczniej bliźniakowi woreczek krwi. A chłopaka wziął za rękę i posławszy mu oszałamiający uśmiech wyciągnął z toalety.


(Uwiedźmy go najpierw i złammy mu serce! *_*)

Offline

 

#5 2012-12-01 20:45:48

 nimikina

Amiczek

status daria_gp@aqq.eu
480554
Call me!
Skąd: Śląskie
Zarejestrowany: 2012-05-22
Punktów :   
WWW

Re: [+18] Piszemy kolejne książki :)

Pierwszy dzień szkoły. Wszyscy nowi uczniowie zebrani na placu, względnie apelowym, ale nieco mniejszym niż boisko do "nożnej". Część się zna, część przyszła z daleka i "jest nowa". Uczniowie stoją w grupkach rozmawiając. Na uwagę zasługuje też fakt, że szkoła do normalnych nie należała. Nikt nie zwracał zatem uwagi na wystający komuś spod ubrania ogon, dziwny kolor oczu czy podejrzanie długie kły. Szesnastoletni chłopak o jasnobrązowych oczach i blond włosach przypatrywał się temu z lekkim zdumieniem i strachem. To pierwszy raz, kiedy miał styczność ze szkołą między-rasową. Nagle usłyszał hałas. Zaciekawiony podążył za źródłem dźwięku, nie spodziewał się jednak zupełnie tego, co tam zastał. A zastał grupkę chłopców może o rok starszych od siebie, szydzących ze śmiechem z jednego z elfów. Zauważył jak na środek wychodzą przedstawiciele różnych ras, deklamując przy tym płynnie wyuczony tekst. Jednak nie na tym skupiła się jego uwaga. Jasnobrązowe oczy wlepiał w czarującego elfa, który wydawał mu się dziwnie znajomy. Był to bowiem jego sąsiad. Chłopiec otworzył zdziwiony usta nie wiedząc co zrobić, lecz wtedy poczuł rękę na swoim ramieniu. Jakiś wampir w mundurku ostatniego roku odsunął go dalej i sam wyszedł do przodu od razu wyprowadzając cios prosto w szczękę jednego z dręczycieli. Chłopiec zaś podbiegł do zranionego elfa łapiąc jego bezwładnie opadające ciało. Wampir natomiast postanowił rozliczyć się z ogrami, którzy zaatakowali pierwszaka. Pole walki oczyściło się w zastraszająco szybkim tempie. Niebieskokrwisty uśmiechnął się z satysfakcją, obrzucając triumfalnym spojrzeniem zdobyczne ukruszone jedynki. Podszedł do zupełnie zdezorientowanego człowieka i słaniającego się na nogach elfa, który wodził po otoczeniu mętnym wzrokiem. Wyglądał na nieźle sponiewieranego. Wampirowi wystarczyło jedno krótkie pociągnięcie nosem, by jego wyostrzone zmysły wychwyciły zapach krwi. I to nie byle jakiej krwi. Każdy w końcu wie, że elfie płyny ustrojowe są nie tylko wyjątkowo smaczne, ale również dają "niezłego kopa", czyli między innymi niezwykłą siłę. Powstrzymał się jednak od skosztowania jej i pociągnął elfa w swoją stronę, przerzucając sobie go przez ramię.
- Zmykaj na ceremonię - nakazał ludzkiemu pierwszoklasiście - ja się tym zajmę, a ty idź - dodał, gdy ten się zawahał, dużo ostrzejszym tonem. Chłopak nie był głupi, posłuchał. Na plac wrócić akurat, gdy swoją obietnicę współpracy między-rasowej deklarował już ostatni przedstawiciel - wampir, wyjątkowo podobny do tego spotkanego przed chwilą. Ten okazał się nieco inny, podszedł do człowieka i zapytał czy ten nie zechciałby się z nim przejść. Człowiek rozdygotany zgodził się, aby wampir oprowadził go po szkole. W końcu wylądowali w toalecie. Krwiopijca oblizał usta i zbliżył się do znieruchomiałego ze strachu jasnookiego. Przejechał językiem po jego szyi, niestety w tym momencie do toalety wszedł ten sam wampir, który obrobił elfa.
- Ogarnij się, nie chcę żebyś wpadł w kłopoty pierwszego dnia szkoły - westchnął i odsunął od chłopaka głodnego krwiopijcę.
- I kto to mówi, panie przewodniczący? Jakoś musiałem cię przed chwilą zastąpić - warknął zły wampir.
- I jestem ci za to bardzo wdzięczny - prychnął ten, który był trochę wyższy i rzucił najwidoczniej bliźniakowi woreczek krwi. A chłopaka wziął za rękę i posławszy mu oszałamiający uśmiech wyciągnął z toalety.
Wszyscy wrócili na plac zwany apelowym, gdzie dyrektorka wyczytywała uczniów przypisanych do poszczególnych klas. Człowiek wylądował w klasie, gdzie było 12 uczniów, a wśród nich także i spotykany wcześniej elf. Wyglądał na oszołomionego, ale uśmiechnął się przyjaźnie na widok naszego jasnowłosego bohatera. Ten zaś przysunął się bliżej i zlustrował go wzrokiem. Wśród całej klasy, on wydawał się najmilszy. Człowiek postanowił, że siądzie z nim w ławce i spróbuje się zaprzyjaźnić. Elf zgodził się i zaczęli rozmawiać, rozmawiać i rozmawiać. Rozmawiali o wszystkim, elf chodził już do szkół między razowych więc wytłumaczył człowiekowi co należy robić, aby się nie narazić. Człowiek bardziej wpatrzony był w jego tatuaż, znajdujący się na szyi i ciągnący przez obojczyk, znikający pod koszulą mundurka.
- Widzę, że zauważyłeś? To symbol mojego rodu, jestem niestety czystokrwistym elefem. A takich ogry bardzo nie lubią, wampiry muszą się resztą sił powstrzymywać przed zjedzeniem nas, a reszta raz czuje przed nami respekt i nie próbuje się z nami zaprzyjaźnić - westchnął. - Ale teraz mam ciebie, co? - Uśmiechnął się srebrnooki elf i rozczochrał włosy nowo poznanego chłopaka.

Offline

 

#6 2012-12-01 21:09:26

 nimikina

Amiczek

status daria_gp@aqq.eu
480554
Call me!
Skąd: Śląskie
Zarejestrowany: 2012-05-22
Punktów :   
WWW

Re: [+18] Piszemy kolejne książki :)

Pierwszy dzień szkoły. Wszyscy nowi uczniowie zebrani na placu, względnie apelowym, ale nieco mniejszym niż boisko do "nożnej". Część się zna, część przyszła z daleka i "jest nowa". Uczniowie stoją w grupkach rozmawiając. Na uwagę zasługuje też fakt, że szkoła do normalnych nie należała. Nikt nie zwracał zatem uwagi na wystający komuś spod ubrania ogon, dziwny kolor oczu czy podejrzanie długie kły. Szesnastoletni chłopak o jasnobrązowych oczach i blond włosach przypatrywał się temu z lekkim zdumieniem i strachem. To pierwszy raz, kiedy miał styczność ze szkołą między-rasową. Nagle usłyszał hałas. Zaciekawiony podążył za źródłem dźwięku, nie spodziewał się jednak zupełnie tego, co tam zastał. A zastał grupkę chłopców może o rok starszych od siebie, szydzących ze śmiechem z jednego z elfów. Zauważył jak na środek wychodzą przedstawiciele różnych ras, deklamując przy tym płynnie wyuczony tekst. Jednak nie na tym skupiła się jego uwaga. Jasnobrązowe oczy wlepiał w czarującego elfa, który wydawał mu się dziwnie znajomy. Był to bowiem jego sąsiad. Chłopiec otworzył zdziwiony usta nie wiedząc co zrobić, lecz wtedy poczuł rękę na swoim ramieniu. Jakiś wampir w mundurku ostatniego roku odsunął go dalej i sam wyszedł do przodu od razu wyprowadzając cios prosto w szczękę jednego z dręczycieli. Chłopiec zaś podbiegł do zranionego elfa łapiąc jego bezwładnie opadające ciało. Wampir natomiast postanowił rozliczyć się z ogrami, którzy zaatakowali pierwszaka. Pole walki oczyściło się w zastraszająco szybkim tempie. Niebieskokrwisty uśmiechnął się z satysfakcją, obrzucając triumfalnym spojrzeniem zdobyczne ukruszone jedynki. Podszedł do zupełnie zdezorientowanego człowieka i słaniającego się na nogach elfa, który wodził po otoczeniu mętnym wzrokiem. Wyglądał na nieźle sponiewieranego. Wampirowi wystarczyło jedno krótkie pociągnięcie nosem, by jego wyostrzone zmysły wychwyciły zapach krwi. I to nie byle jakiej krwi. Każdy w końcu wie, że elfie płyny ustrojowe są nie tylko wyjątkowo smaczne, ale również dają "niezłego kopa", czyli między innymi niezwykłą siłę. Powstrzymał się jednak od skosztowania jej i pociągnął elfa w swoją stronę, przerzucając sobie go przez ramię.
- Zmykaj na ceremonię - nakazał ludzkiemu pierwszoklasiście - ja się tym zajmę, a ty idź - dodał, gdy ten się zawahał, dużo ostrzejszym tonem. Chłopak nie był głupi, posłuchał. Na plac wrócić akurat, gdy swoją obietnicę współpracy między-rasowej deklarował już ostatni przedstawiciel - wampir, wyjątkowo podobny do tego spotkanego przed chwilą. Ten okazał się nieco inny, podszedł do człowieka i zapytał czy ten nie zechciałby się z nim przejść. Człowiek rozdygotany zgodził się, aby wampir oprowadził go po szkole. W końcu wylądowali w toalecie. Krwiopijca oblizał usta i zbliżył się do znieruchomiałego ze strachu jasnookiego. Przejechał językiem po jego szyi, niestety w tym momencie do toalety wszedł ten sam wampir, który obrobił elfa.
- Ogarnij się, nie chcę żebyś wpadł w kłopoty pierwszego dnia szkoły - westchnął i odsunął od chłopaka głodnego krwiopijcę.
- I kto to mówi, panie przewodniczący? Jakoś musiałem cię przed chwilą zastąpić - warknął zły wampir.
- I jestem ci za to bardzo wdzięczny - prychnął ten, który był trochę wyższy i rzucił najwidoczniej bliźniakowi woreczek krwi. A chłopaka wziął za rękę i posławszy mu oszałamiający uśmiech wyciągnął z toalety.
Wszyscy wrócili na plac zwany apelowym, gdzie dyrektorka wyczytywała uczniów przypisanych do poszczególnych klas. Człowiek wylądował w klasie, gdzie było 12 uczniów, a wśród nich także i spotykany wcześniej elf. Wyglądał na oszołomionego, ale uśmiechnął się przyjaźnie na widok naszego jasnowłosego bohatera. Ten zaś przysunął się bliżej i zlustrował go wzrokiem. Wśród całej klasy, on wydawał się najmilszy. Człowiek postanowił, że siądzie z nim w ławce i spróbuje się zaprzyjaźnić. Elf zgodził się i zaczęli rozmawiać, rozmawiać i rozmawiać. Rozmawiali o wszystkim, elf chodził już do szkół między razowych więc wytłumaczył człowiekowi co należy robić, aby się nie narazić. Człowiek bardziej wpatrzony był w jego tatuaż, znajdujący się na szyi i ciągnący przez obojczyk, znikający pod koszulą mundurka.
- Widzę, że zauważyłeś? To symbol mojego rodu, jestem niestety czystokrwistym elefem. A takich ogry bardzo nie lubią, wampiry muszą się resztą sił powstrzymywać przed zjedzeniem nas, a reszta raz czuje przed nami respekt i nie próbuje się z nami zaprzyjaźnić - westchnął. - Ale teraz mam ciebie, co? - Uśmiechnął się srebrnooki elf i rozczochrał włosy nowo poznanego chłopaka. Chłopak lekko speszony pokiwał twierdząco głową. Nie przeszkadzało mu to, że się różnili. Podczas lekcji załatwiane zostały sprawy organizacyjne. Między innymi podział pokoi w internacie. Człowiek niewiele myśląc od razu wpisał się do pokoju z wampirzymi bliźniakami, gdyż niestety pomylił nazwiska na liście. Zresztą i tak jego nowo poznany przyjaciel został zagarnięty do pokoju innych czysto krwistych elfów. Dyrektorka zmarszczyła tylko nieco brwi i chociaż przeczuwała pomyłkę z pewną sadystyczną ciekawością zaakceptowała listy do Internatu. Najwyżej będzie musiała chłopaka przenieść w połowie semestru. Albo po kilku dniach.

Po lekcji na chłopaka przed salą czekali obaj bliźniacy.
- Nie wiem jakim cudem, słodziutki, ale wylądowałeś z nami w pokoju - zaśmiał się ten bardziej przerażający, który próbował go wcześniej ugryźć. Był nieco niższy od brata, miał bardziej rozczochrane włosy, oczy o intensywniejszym kolorze czerwieni i bliznę na prawym policzku. Drugi, wyższy, był ubrany w nienaganny mundurek, choć w ogólnej postawie zdecydowanie było widać, że do grzecznych kujonów nie istnieje.
- Chodź, twoje rzeczy już u nas są - powiedział i pokazał chłopakowi by szedł za nim. Poprowadził do Internatu, człowiek mógł z przerażeniem zauważyć że będzie mieszkał w otoczeniu samych wampirów z trzeciego roku...

Offline

 

#7 2012-12-01 21:28:25

 nimikina

Amiczek

status daria_gp@aqq.eu
480554
Call me!
Skąd: Śląskie
Zarejestrowany: 2012-05-22
Punktów :   
WWW

Re: [+18] Piszemy kolejne książki :)

Pierwszy dzień szkoły. Wszyscy nowi uczniowie zebrani na placu, względnie apelowym, ale nieco mniejszym niż boisko do "nożnej". Część się zna, część przyszła z daleka i "jest nowa". Uczniowie stoją w grupkach rozmawiając. Na uwagę zasługuje też fakt, że szkoła do normalnych nie należała. Nikt nie zwracał zatem uwagi na wystający komuś spod ubrania ogon, dziwny kolor oczu czy podejrzanie długie kły. Szesnastoletni chłopak o jasnobrązowych oczach i blond włosach przypatrywał się temu z lekkim zdumieniem i strachem. To pierwszy raz, kiedy miał styczność ze szkołą między-rasową. Nagle usłyszał hałas. Zaciekawiony podążył za źródłem dźwięku, nie spodziewał się jednak zupełnie tego, co tam zastał. A zastał grupkę chłopców może o rok starszych od siebie, szydzących ze śmiechem z jednego z elfów. Zauważył jak na środek wychodzą przedstawiciele różnych ras, deklamując przy tym płynnie wyuczony tekst. Jednak nie na tym skupiła się jego uwaga. Jasnobrązowe oczy wlepiał w czarującego elfa, który wydawał mu się dziwnie znajomy. Był to bowiem jego sąsiad. Chłopiec otworzył zdziwiony usta nie wiedząc co zrobić, lecz wtedy poczuł rękę na swoim ramieniu. Jakiś wampir w mundurku ostatniego roku odsunął go dalej i sam wyszedł do przodu od razu wyprowadzając cios prosto w szczękę jednego z dręczycieli. Chłopiec zaś podbiegł do zranionego elfa łapiąc jego bezwładnie opadające ciało. Wampir natomiast postanowił rozliczyć się z ogrami, którzy zaatakowali pierwszaka. Pole walki oczyściło się w zastraszająco szybkim tempie. Niebieskokrwisty uśmiechnął się z satysfakcją, obrzucając triumfalnym spojrzeniem zdobyczne ukruszone jedynki. Podszedł do zupełnie zdezorientowanego człowieka i słaniającego się na nogach elfa, który wodził po otoczeniu mętnym wzrokiem. Wyglądał na nieźle sponiewieranego. Wampirowi wystarczyło jedno krótkie pociągnięcie nosem, by jego wyostrzone zmysły wychwyciły zapach krwi. I to nie byle jakiej krwi. Każdy w końcu wie, że elfie płyny ustrojowe są nie tylko wyjątkowo smaczne, ale również dają "niezłego kopa", czyli między innymi niezwykłą siłę. Powstrzymał się jednak od skosztowania jej i pociągnął elfa w swoją stronę, przerzucając sobie go przez ramię.
- Zmykaj na ceremonię - nakazał ludzkiemu pierwszoklasiście - ja się tym zajmę, a ty idź - dodał, gdy ten się zawahał, dużo ostrzejszym tonem. Chłopak nie był głupi, posłuchał. Na plac wrócić akurat, gdy swoją obietnicę współpracy między-rasowej deklarował już ostatni przedstawiciel - wampir, wyjątkowo podobny do tego spotkanego przed chwilą. Ten okazał się nieco inny, podszedł do człowieka i zapytał czy ten nie zechciałby się z nim przejść. Człowiek rozdygotany zgodził się, aby wampir oprowadził go po szkole. W końcu wylądowali w toalecie. Krwiopijca oblizał usta i zbliżył się do znieruchomiałego ze strachu jasnookiego. Przejechał językiem po jego szyi, niestety w tym momencie do toalety wszedł ten sam wampir, który obrobił elfa.
- Ogarnij się, nie chcę żebyś wpadł w kłopoty pierwszego dnia szkoły - westchnął i odsunął od chłopaka głodnego krwiopijcę.
- I kto to mówi, panie przewodniczący? Jakoś musiałem cię przed chwilą zastąpić - warknął zły wampir.
- I jestem ci za to bardzo wdzięczny - prychnął ten, który był trochę wyższy i rzucił najwidoczniej bliźniakowi woreczek krwi. A chłopaka wziął za rękę i posławszy mu oszałamiający uśmiech wyciągnął z toalety.
Wszyscy wrócili na plac zwany apelowym, gdzie dyrektorka wyczytywała uczniów przypisanych do poszczególnych klas. Człowiek wylądował w klasie, gdzie było 12 uczniów, a wśród nich także i spotykany wcześniej elf. Wyglądał na oszołomionego, ale uśmiechnął się przyjaźnie na widok naszego jasnowłosego bohatera. Ten zaś przysunął się bliżej i zlustrował go wzrokiem. Wśród całej klasy, on wydawał się najmilszy. Człowiek postanowił, że siądzie z nim w ławce i spróbuje się zaprzyjaźnić. Elf zgodził się i zaczęli rozmawiać, rozmawiać i rozmawiać. Rozmawiali o wszystkim, elf chodził już do szkół między razowych więc wytłumaczył człowiekowi co należy robić, aby się nie narazić. Człowiek bardziej wpatrzony był w jego tatuaż, znajdujący się na szyi i ciągnący przez obojczyk, znikający pod koszulą mundurka.
- Widzę, że zauważyłeś? To symbol mojego rodu, jestem niestety czystokrwistym elefem. A takich ogry bardzo nie lubią, wampiry muszą się resztą sił powstrzymywać przed zjedzeniem nas, a reszta raz czuje przed nami respekt i nie próbuje się z nami zaprzyjaźnić - westchnął. - Ale teraz mam ciebie, co? - Uśmiechnął się srebrnooki elf i rozczochrał włosy nowo poznanego chłopaka. Chłopak lekko speszony pokiwał twierdząco głową. Nie przeszkadzało mu to, że się różnili. Podczas lekcji załatwiane zostały sprawy organizacyjne. Między innymi podział pokoi w internacie. Człowiek niewiele myśląc od razu wpisał się do pokoju z wampirzymi bliźniakami, gdyż niestety pomylił nazwiska na liście. Zresztą i tak jego nowo poznany przyjaciel został zagarnięty do pokoju innych czysto krwistych elfów. Dyrektorka zmarszczyła tylko nieco brwi i chociaż przeczuwała pomyłkę z pewną sadystyczną ciekawością zaakceptowała listy do Internatu. Najwyżej będzie musiała chłopaka przenieść w połowie semestru. Albo po kilku dniach.

Po lekcji na chłopaka przed salą czekali obaj bliźniacy.
- Nie wiem jakim cudem, słodziutki, ale wylądowałeś z nami w pokoju - zaśmiał się ten bardziej przerażający, który próbował go wcześniej ugryźć. Był nieco niższy od brata, miał bardziej rozczochrane włosy, oczy o intensywniejszym kolorze czerwieni i bliznę na prawym policzku. Drugi, wyższy, był ubrany w nienaganny mundurek, choć w ogólnej postawie zdecydowanie było widać, że do grzecznych kujonów nie istnieje.
- Chodź, twoje rzeczy już u nas są - powiedział i pokazał chłopakowi by szedł za nim. Poprowadził do Internatu, człowiek mógł z przerażeniem zauważyć że będzie mieszkał w otoczeniu samych wampirów z trzeciego roku. Nie podobało mu się to, ale cóż mógł zrobić. Gdy wszedł do pokoju zobaczył, że jego rzeczy są rozpakowane, ubrania w szafkach, książki w biurku, szampon, szczoteczka i tym podobne w łazience przy osobnej umywalce. Nie mógł tylko znaleźć swojego pluszowego misia.
- Tego szukasz? - zaśmiał się niższy bliźniak pokazując mu trzymaną przez siebie, dosyć dużą maskotkę. Siedział na swoim łóżku. - Urocze, taki duży piętnastolatek, a do internatu zabiera misia?
- Oddaj go... - westchnął chłopak posyłając drugiemu bliźniakowi, siedzącemu na szerokim parapecie - swoją drogą ten pokój był ogromny i na dodatek miał własną łazienkę! Jak widać są w tej szkole uczniowie ważniejsi i mniej ważni, bo te klitki które oglądał gdy się z tu zapisywał były... Mierne. Co najmniej.
- Ja się do tego nie mieszam - westchnął przewodniczący szkoły, dalej czytając podręcznik od sztuki kamuflażu dla zaawansowanych. W tej szkole zdecydowanie mieli ciekawe przedmioty.

Offline

 

#8 2012-12-01 21:39:43

 nimikina

Amiczek

status daria_gp@aqq.eu
480554
Call me!
Skąd: Śląskie
Zarejestrowany: 2012-05-22
Punktów :   
WWW

Re: [+18] Piszemy kolejne książki :)

Pierwszy dzień szkoły. Wszyscy nowi uczniowie zebrani na placu, względnie apelowym, ale nieco mniejszym niż boisko do "nożnej". Część się zna, część przyszła z daleka i "jest nowa". Uczniowie stoją w grupkach rozmawiając. Na uwagę zasługuje też fakt, że szkoła do normalnych nie należała. Nikt nie zwracał zatem uwagi na wystający komuś spod ubrania ogon, dziwny kolor oczu czy podejrzanie długie kły. Szesnastoletni chłopak o jasnobrązowych oczach i blond włosach przypatrywał się temu z lekkim zdumieniem i strachem. To pierwszy raz, kiedy miał styczność ze szkołą między-rasową. Nagle usłyszał hałas. Zaciekawiony podążył za źródłem dźwięku, nie spodziewał się jednak zupełnie tego, co tam zastał. A zastał grupkę chłopców może o rok starszych od siebie, szydzących ze śmiechem z jednego z elfów. Zauważył jak na środek wychodzą przedstawiciele różnych ras, deklamując przy tym płynnie wyuczony tekst. Jednak nie na tym skupiła się jego uwaga. Jasnobrązowe oczy wlepiał w czarującego elfa, który wydawał mu się dziwnie znajomy. Był to bowiem jego sąsiad. Chłopiec otworzył zdziwiony usta nie wiedząc co zrobić, lecz wtedy poczuł rękę na swoim ramieniu. Jakiś wampir w mundurku ostatniego roku odsunął go dalej i sam wyszedł do przodu od razu wyprowadzając cios prosto w szczękę jednego z dręczycieli. Chłopiec zaś podbiegł do zranionego elfa łapiąc jego bezwładnie opadające ciało. Wampir natomiast postanowił rozliczyć się z ogrami, którzy zaatakowali pierwszaka. Pole walki oczyściło się w zastraszająco szybkim tempie. Niebieskokrwisty uśmiechnął się z satysfakcją, obrzucając triumfalnym spojrzeniem zdobyczne ukruszone jedynki. Podszedł do zupełnie zdezorientowanego człowieka i słaniającego się na nogach elfa, który wodził po otoczeniu mętnym wzrokiem. Wyglądał na nieźle sponiewieranego. Wampirowi wystarczyło jedno krótkie pociągnięcie nosem, by jego wyostrzone zmysły wychwyciły zapach krwi. I to nie byle jakiej krwi. Każdy w końcu wie, że elfie płyny ustrojowe są nie tylko wyjątkowo smaczne, ale również dają "niezłego kopa", czyli między innymi niezwykłą siłę. Powstrzymał się jednak od skosztowania jej i pociągnął elfa w swoją stronę, przerzucając sobie go przez ramię.
- Zmykaj na ceremonię - nakazał ludzkiemu pierwszoklasiście - ja się tym zajmę, a ty idź - dodał, gdy ten się zawahał, dużo ostrzejszym tonem. Chłopak nie był głupi, posłuchał. Na plac wrócić akurat, gdy swoją obietnicę współpracy między-rasowej deklarował już ostatni przedstawiciel - wampir, wyjątkowo podobny do tego spotkanego przed chwilą. Ten okazał się nieco inny, podszedł do człowieka i zapytał czy ten nie zechciałby się z nim przejść. Człowiek rozdygotany zgodził się, aby wampir oprowadził go po szkole. W końcu wylądowali w toalecie. Krwiopijca oblizał usta i zbliżył się do znieruchomiałego ze strachu jasnookiego. Przejechał językiem po jego szyi, niestety w tym momencie do toalety wszedł ten sam wampir, który obrobił elfa.
- Ogarnij się, nie chcę żebyś wpadł w kłopoty pierwszego dnia szkoły - westchnął i odsunął od chłopaka głodnego krwiopijcę.
- I kto to mówi, panie przewodniczący? Jakoś musiałem cię przed chwilą zastąpić - warknął zły wampir.
- I jestem ci za to bardzo wdzięczny - prychnął ten, który był trochę wyższy i rzucił najwidoczniej bliźniakowi woreczek krwi. A chłopaka wziął za rękę i posławszy mu oszałamiający uśmiech wyciągnął z toalety.
Wszyscy wrócili na plac zwany apelowym, gdzie dyrektorka wyczytywała uczniów przypisanych do poszczególnych klas. Człowiek wylądował w klasie, gdzie było 12 uczniów, a wśród nich także i spotykany wcześniej elf. Wyglądał na oszołomionego, ale uśmiechnął się przyjaźnie na widok naszego jasnowłosego bohatera. Ten zaś przysunął się bliżej i zlustrował go wzrokiem. Wśród całej klasy, on wydawał się najmilszy. Człowiek postanowił, że siądzie z nim w ławce i spróbuje się zaprzyjaźnić. Elf zgodził się i zaczęli rozmawiać, rozmawiać i rozmawiać. Rozmawiali o wszystkim, elf chodził już do szkół między razowych więc wytłumaczył człowiekowi co należy robić, aby się nie narazić. Człowiek bardziej wpatrzony był w jego tatuaż, znajdujący się na szyi i ciągnący przez obojczyk, znikający pod koszulą mundurka.
- Widzę, że zauważyłeś? To symbol mojego rodu, jestem niestety czystokrwistym elefem. A takich ogry bardzo nie lubią, wampiry muszą się resztą sił powstrzymywać przed zjedzeniem nas, a reszta raz czuje przed nami respekt i nie próbuje się z nami zaprzyjaźnić - westchnął. - Ale teraz mam ciebie, co? - Uśmiechnął się srebrnooki elf i rozczochrał włosy nowo poznanego chłopaka. Chłopak lekko speszony pokiwał twierdząco głową. Nie przeszkadzało mu to, że się różnili. Podczas lekcji załatwiane zostały sprawy organizacyjne. Między innymi podział pokoi w internacie. Człowiek niewiele myśląc od razu wpisał się do pokoju z wampirzymi bliźniakami, gdyż niestety pomylił nazwiska na liście. Zresztą i tak jego nowo poznany przyjaciel został zagarnięty do pokoju innych czysto krwistych elfów. Dyrektorka zmarszczyła tylko nieco brwi i chociaż przeczuwała pomyłkę z pewną sadystyczną ciekawością zaakceptowała listy do Internatu. Najwyżej będzie musiała chłopaka przenieść w połowie semestru. Albo po kilku dniach.

Po lekcji na chłopaka przed salą czekali obaj bliźniacy.
- Nie wiem jakim cudem, słodziutki, ale wylądowałeś z nami w pokoju - zaśmiał się ten bardziej przerażający, który próbował go wcześniej ugryźć. Był nieco niższy od brata, miał bardziej rozczochrane włosy, oczy o intensywniejszym kolorze czerwieni i bliznę na prawym policzku. Drugi, wyższy, był ubrany w nienaganny mundurek, choć w ogólnej postawie zdecydowanie było widać, że do grzecznych kujonów nie istnieje.
- Chodź, twoje rzeczy już u nas są - powiedział i pokazał chłopakowi by szedł za nim. Poprowadził do Internatu, człowiek mógł z przerażeniem zauważyć że będzie mieszkał w otoczeniu samych wampirów z trzeciego roku. Nie podobało mu się to, ale cóż mógł zrobić. Gdy wszedł do pokoju zobaczył, że jego rzeczy są rozpakowane, ubrania w szafkach, książki w biurku, szampon, szczoteczka i tym podobne w łazience przy osobnej umywalce. Nie mógł tylko znaleźć swojego pluszowego misia.
- Tego szukasz? - zaśmiał się niższy bliźniak pokazując mu trzymaną przez siebie, dosyć dużą maskotkę. Siedział na swoim łóżku. - Urocze, taki duży piętnastolatek, a do internatu zabiera misia?
- Oddaj go... - westchnął chłopak posyłając drugiemu bliźniakowi, siedzącemu na szerokim parapecie - swoją drogą ten pokój był ogromny i na dodatek miał własną łazienkę! Jak widać są w tej szkole uczniowie ważniejsi i mniej ważni, bo te klitki które oglądał gdy się z tu zapisywał były... Mierne. Co najmniej.
- Ja się do tego nie mieszam - westchnął przewodniczący szkoły, dalej czytając podręcznik od sztuki kamuflażu dla zaawansowanych. W tej szkole zdecydowanie mieli ciekawe przedmioty.
- Ten miś jest ważny! - człowiek liczył na trochę zrozumienia wśród nowego towarzystwa - Moja mama kupiła mi go na 5 urodziny, a rok później zmarła. To jedyna pamiątka po niej.  Zaadoptowała mnie jedynie...
- Nie chce mi się słuchać jakichś łzawych historii człowieka - ziewnął wampir, nadal trzymając w ręce pluszaka. Ułamek sekundy później wraz z misiem znalazł się po przeciwnej stronie pokoju.
- Oddaj - wycedził człowiek przez zaciśnięte zęby. Rozbawione spojrzenie wampira nie dodawało mu bynajmniej animuszu.
- A co jeśli nie? - wąskie, blade usta ułożyły się w nadzwyczaj wytwornym uśmiechu. Nasz bohater zamachał nieporadnie rękami i zwrócił prawie zrozpaczone spojrzenie na drugiego z bliźniaków, pogrążonego w lekturze. - On ci nie pomoże, świata poza szkołą nie widzi - zaśmiał się niższy.
- ODDAJ DO JASNEJ CHOLERY TEGO MIŚKA! - wydarł się najmłodszy z chłopaków, a wampira aż na moment wcięło.
- No głos to masz, ale wątpię żebyś mógł coś poza tm - zaśmiał się po chwili. Niestety miał rację, czego chłopiec był brutalnie świadomy. - No, mały. Wystarczy bardzo ładnie poprosić...

Offline

 

#9 2012-12-01 22:06:17

 nimikina

Amiczek

status daria_gp@aqq.eu
480554
Call me!
Skąd: Śląskie
Zarejestrowany: 2012-05-22
Punktów :   
WWW

Re: [+18] Piszemy kolejne książki :)

Pierwszy dzień szkoły. Wszyscy nowi uczniowie zebrani na placu, względnie apelowym, ale nieco mniejszym niż boisko do "nożnej". Część się zna, część przyszła z daleka i "jest nowa". Uczniowie stoją w grupkach rozmawiając. Na uwagę zasługuje też fakt, że szkoła do normalnych nie należała. Nikt nie zwracał zatem uwagi na wystający komuś spod ubrania ogon, dziwny kolor oczu czy podejrzanie długie kły. Szesnastoletni chłopak o jasnobrązowych oczach i blond włosach przypatrywał się temu z lekkim zdumieniem i strachem. To pierwszy raz, kiedy miał styczność ze szkołą między-rasową. Nagle usłyszał hałas. Zaciekawiony podążył za źródłem dźwięku, nie spodziewał się jednak zupełnie tego, co tam zastał. A zastał grupkę chłopców może o rok starszych od siebie, szydzących ze śmiechem z jednego z elfów. Zauważył jak na środek wychodzą przedstawiciele różnych ras, deklamując przy tym płynnie wyuczony tekst. Jednak nie na tym skupiła się jego uwaga. Jasnobrązowe oczy wlepiał w czarującego elfa, który wydawał mu się dziwnie znajomy. Był to bowiem jego sąsiad. Chłopiec otworzył zdziwiony usta nie wiedząc co zrobić, lecz wtedy poczuł rękę na swoim ramieniu. Jakiś wampir w mundurku ostatniego roku odsunął go dalej i sam wyszedł do przodu od razu wyprowadzając cios prosto w szczękę jednego z dręczycieli. Chłopiec zaś podbiegł do zranionego elfa łapiąc jego bezwładnie opadające ciało. Wampir natomiast postanowił rozliczyć się z ogrami, którzy zaatakowali pierwszaka. Pole walki oczyściło się w zastraszająco szybkim tempie. Niebieskokrwisty uśmiechnął się z satysfakcją, obrzucając triumfalnym spojrzeniem zdobyczne ukruszone jedynki. Podszedł do zupełnie zdezorientowanego człowieka i słaniającego się na nogach elfa, który wodził po otoczeniu mętnym wzrokiem. Wyglądał na nieźle sponiewieranego. Wampirowi wystarczyło jedno krótkie pociągnięcie nosem, by jego wyostrzone zmysły wychwyciły zapach krwi. I to nie byle jakiej krwi. Każdy w końcu wie, że elfie płyny ustrojowe są nie tylko wyjątkowo smaczne, ale również dają "niezłego kopa", czyli między innymi niezwykłą siłę. Powstrzymał się jednak od skosztowania jej i pociągnął elfa w swoją stronę, przerzucając sobie go przez ramię.
- Zmykaj na ceremonię - nakazał ludzkiemu pierwszoklasiście - ja się tym zajmę, a ty idź - dodał, gdy ten się zawahał, dużo ostrzejszym tonem. Chłopak nie był głupi, posłuchał. Na plac wrócić akurat, gdy swoją obietnicę współpracy między-rasowej deklarował już ostatni przedstawiciel - wampir, wyjątkowo podobny do tego spotkanego przed chwilą. Ten okazał się nieco inny, podszedł do człowieka i zapytał czy ten nie zechciałby się z nim przejść. Człowiek rozdygotany zgodził się, aby wampir oprowadził go po szkole. W końcu wylądowali w toalecie. Krwiopijca oblizał usta i zbliżył się do znieruchomiałego ze strachu jasnookiego. Przejechał językiem po jego szyi, niestety w tym momencie do toalety wszedł ten sam wampir, który obrobił elfa.
- Ogarnij się, nie chcę żebyś wpadł w kłopoty pierwszego dnia szkoły - westchnął i odsunął od chłopaka głodnego krwiopijcę.
- I kto to mówi, panie przewodniczący? Jakoś musiałem cię przed chwilą zastąpić - warknął zły wampir.
- I jestem ci za to bardzo wdzięczny - prychnął ten, który był trochę wyższy i rzucił najwidoczniej bliźniakowi woreczek krwi. A chłopaka wziął za rękę i posławszy mu oszałamiający uśmiech wyciągnął z toalety.
Wszyscy wrócili na plac zwany apelowym, gdzie dyrektorka wyczytywała uczniów przypisanych do poszczególnych klas. Człowiek wylądował w klasie, gdzie było 12 uczniów, a wśród nich także i spotykany wcześniej elf. Wyglądał na oszołomionego, ale uśmiechnął się przyjaźnie na widok naszego jasnowłosego bohatera. Ten zaś przysunął się bliżej i zlustrował go wzrokiem. Wśród całej klasy, on wydawał się najmilszy. Człowiek postanowił, że siądzie z nim w ławce i spróbuje się zaprzyjaźnić. Elf zgodził się i zaczęli rozmawiać, rozmawiać i rozmawiać. Rozmawiali o wszystkim, elf chodził już do szkół między razowych więc wytłumaczył człowiekowi co należy robić, aby się nie narazić. Człowiek bardziej wpatrzony był w jego tatuaż, znajdujący się na szyi i ciągnący przez obojczyk, znikający pod koszulą mundurka.
- Widzę, że zauważyłeś? To symbol mojego rodu, jestem niestety czystokrwistym elefem. A takich ogry bardzo nie lubią, wampiry muszą się resztą sił powstrzymywać przed zjedzeniem nas, a reszta raz czuje przed nami respekt i nie próbuje się z nami zaprzyjaźnić - westchnął. - Ale teraz mam ciebie, co? - Uśmiechnął się srebrnooki elf i rozczochrał włosy nowo poznanego chłopaka. Chłopak lekko speszony pokiwał twierdząco głową. Nie przeszkadzało mu to, że się różnili. Podczas lekcji załatwiane zostały sprawy organizacyjne. Między innymi podział pokoi w internacie. Człowiek niewiele myśląc od razu wpisał się do pokoju z wampirzymi bliźniakami, gdyż niestety pomylił nazwiska na liście. Zresztą i tak jego nowo poznany przyjaciel został zagarnięty do pokoju innych czysto krwistych elfów. Dyrektorka zmarszczyła tylko nieco brwi i chociaż przeczuwała pomyłkę z pewną sadystyczną ciekawością zaakceptowała listy do Internatu. Najwyżej będzie musiała chłopaka przenieść w połowie semestru. Albo po kilku dniach.

Po lekcji na chłopaka przed salą czekali obaj bliźniacy.
- Nie wiem jakim cudem, słodziutki, ale wylądowałeś z nami w pokoju - zaśmiał się ten bardziej przerażający, który próbował go wcześniej ugryźć. Był nieco niższy od brata, miał bardziej rozczochrane włosy, oczy o intensywniejszym kolorze czerwieni i bliznę na prawym policzku. Drugi, wyższy, był ubrany w nienaganny mundurek, choć w ogólnej postawie zdecydowanie było widać, że do grzecznych kujonów nie istnieje.
- Chodź, twoje rzeczy już u nas są - powiedział i pokazał chłopakowi by szedł za nim. Poprowadził do Internatu, człowiek mógł z przerażeniem zauważyć że będzie mieszkał w otoczeniu samych wampirów z trzeciego roku. Nie podobało mu się to, ale cóż mógł zrobić. Gdy wszedł do pokoju zobaczył, że jego rzeczy są rozpakowane, ubrania w szafkach, książki w biurku, szampon, szczoteczka i tym podobne w łazience przy osobnej umywalce. Nie mógł tylko znaleźć swojego pluszowego misia.
- Tego szukasz? - zaśmiał się niższy bliźniak pokazując mu trzymaną przez siebie, dosyć dużą maskotkę. Siedział na swoim łóżku. - Urocze, taki duży piętnastolatek, a do internatu zabiera misia?
- Oddaj go... - westchnął chłopak posyłając drugiemu bliźniakowi, siedzącemu na szerokim parapecie - swoją drogą ten pokój był ogromny i na dodatek miał własną łazienkę! Jak widać są w tej szkole uczniowie ważniejsi i mniej ważni, bo te klitki które oglądał gdy się z tu zapisywał były... Mierne. Co najmniej.
- Ja się do tego nie mieszam - westchnął przewodniczący szkoły, dalej czytając podręcznik od sztuki kamuflażu dla zaawansowanych. W tej szkole zdecydowanie mieli ciekawe przedmioty.
- Ten miś jest ważny! - człowiek liczył na trochę zrozumienia wśród nowego towarzystwa - Moja mama kupiła mi go na 5 urodziny, a rok później zmarła. To jedyna pamiątka po niej.  Zaadoptowała mnie jedynie...
- Nie chce mi się słuchać jakichś łzawych historii człowieka - ziewnął wampir, nadal trzymając w ręce pluszaka. Ułamek sekundy później wraz z misiem znalazł się po przeciwnej stronie pokoju.
- Oddaj - wycedził człowiek przez zaciśnięte zęby. Rozbawione spojrzenie wampira nie dodawało mu bynajmniej animuszu.
- A co jeśli nie? - wąskie, blade usta ułożyły się w nadzwyczaj wytwornym uśmiechu. Nasz bohater zamachał nieporadnie rękami i zwrócił prawie zrozpaczone spojrzenie na drugiego z bliźniaków, pogrążonego w lekturze. - On ci nie pomoże, świata poza szkołą nie widzi - zaśmiał się niższy.
- ODDAJ DO JASNEJ CHOLERY TEGO MIŚKA! - wydarł się najmłodszy z chłopaków, a wampira aż na moment wcięło.
- No głos to masz, ale wątpię żebyś mógł coś poza tm - zaśmiał się po chwili. Niestety miał rację, czego chłopiec był brutalnie świadomy. - No, mały. Wystarczy bardzo ładnie poprosić , albo coś zrobić. - zaśmiał się szyderczo.
- Niby co? Lekcje? Jestem pierwszakiem, nie orientuje się w waszym materiale. - ze łzami w oczach odparł człowiek.
- Ja nie mówię o lekcjach, to odrabia mój brat. Można by to nazwać usługą...
- Stul pysk - warknął chłopak, czując w sobie dziwną mieszankę złości i rozpaczy.
- A bo co? - rzucił ze średnim zainteresowaniem niebieskokrwisty, całą uwagę skupiając na odsłoniętym obojczyku chłopca. - Dobra, słuchaj, ty się bierzesz do roboty, ja tobie oddaję zabawkę, jesteśmy kwita. Dawaj, młody.
Jasnobrązowe oczy już zaczynały wypełniać się łzami, a usta otwierały, by rzucić kolejną wiązankę przekleństw, ale wtedy właśnie otworzyły się drzwi do pokoju i stanął w nich jakiś kotołak.
- Anna jest zdenerwowana, chce was natychmiast widzieć w pokoju samorządu - wypalił, łapiąc oddech. - A ty nie za stary na zabawy pluszakami, Edie? - zaśmiał się. Wampir prychnął i odrzucił misia chłopakowi.
- Tym razem Ci się upiekło - warknął i wyszedł razem z bratem z pokoju. Z Anną*, wiceprzewodniczącą, nie było żartów.
- Cześć młody, co ty tu robisz? Dyrektorka oszalała? - zaśmiał się kotołak podchodząc do chłopaka. - Jestem George. Mieszkam obok i gdyby ci kiedyś za bardzo życie uprzykrzali to wbijaj śmiało. Poza mną mieszka tu jeszcze jedna elfka, na tym piętrze. Reszta to wampiry, ale nie każdy jest tak wredny i krwiopijczy jak Edmund - wyjaśnił chłopcu kotołak. Przy okazji zdradzając imię jednego z wampirów...


*Muszę wam zaznaczyć, że ta Anna się wzięła stąd, że sobie wyobraziłam tę Annę z Króla Szamanów. Ona była epic. (Musiałam się z wami podzielić tą wiedzą!)

Offline

 

#10 2012-12-01 22:21:58

 nimikina

Amiczek

status daria_gp@aqq.eu
480554
Call me!
Skąd: Śląskie
Zarejestrowany: 2012-05-22
Punktów :   
WWW

Re: [+18] Piszemy kolejne książki :)

Pierwszy dzień szkoły. Wszyscy nowi uczniowie zebrani na placu, względnie apelowym, ale nieco mniejszym niż boisko do "nożnej". Część się zna, część przyszła z daleka i "jest nowa". Uczniowie stoją w grupkach rozmawiając. Na uwagę zasługuje też fakt, że szkoła do normalnych nie należała. Nikt nie zwracał zatem uwagi na wystający komuś spod ubrania ogon, dziwny kolor oczu czy podejrzanie długie kły. Szesnastoletni chłopak o jasnobrązowych oczach i blond włosach przypatrywał się temu z lekkim zdumieniem i strachem. To pierwszy raz, kiedy miał styczność ze szkołą między-rasową. Nagle usłyszał hałas. Zaciekawiony podążył za źródłem dźwięku, nie spodziewał się jednak zupełnie tego, co tam zastał. A zastał grupkę chłopców może o rok starszych od siebie, szydzących ze śmiechem z jednego z elfów. Zauważył jak na środek wychodzą przedstawiciele różnych ras, deklamując przy tym płynnie wyuczony tekst. Jednak nie na tym skupiła się jego uwaga. Jasnobrązowe oczy wlepiał w czarującego elfa, który wydawał mu się dziwnie znajomy. Był to bowiem jego sąsiad. Chłopiec otworzył zdziwiony usta nie wiedząc co zrobić, lecz wtedy poczuł rękę na swoim ramieniu. Jakiś wampir w mundurku ostatniego roku odsunął go dalej i sam wyszedł do przodu od razu wyprowadzając cios prosto w szczękę jednego z dręczycieli. Chłopiec zaś podbiegł do zranionego elfa łapiąc jego bezwładnie opadające ciało. Wampir natomiast postanowił rozliczyć się z ogrami, którzy zaatakowali pierwszaka. Pole walki oczyściło się w zastraszająco szybkim tempie. Niebieskokrwisty uśmiechnął się z satysfakcją, obrzucając triumfalnym spojrzeniem zdobyczne ukruszone jedynki. Podszedł do zupełnie zdezorientowanego człowieka i słaniającego się na nogach elfa, który wodził po otoczeniu mętnym wzrokiem. Wyglądał na nieźle sponiewieranego. Wampirowi wystarczyło jedno krótkie pociągnięcie nosem, by jego wyostrzone zmysły wychwyciły zapach krwi. I to nie byle jakiej krwi. Każdy w końcu wie, że elfie płyny ustrojowe są nie tylko wyjątkowo smaczne, ale również dają "niezłego kopa", czyli między innymi niezwykłą siłę. Powstrzymał się jednak od skosztowania jej i pociągnął elfa w swoją stronę, przerzucając sobie go przez ramię.
- Zmykaj na ceremonię - nakazał ludzkiemu pierwszoklasiście - ja się tym zajmę, a ty idź - dodał, gdy ten się zawahał, dużo ostrzejszym tonem. Chłopak nie był głupi, posłuchał. Na plac wrócić akurat, gdy swoją obietnicę współpracy między-rasowej deklarował już ostatni przedstawiciel - wampir, wyjątkowo podobny do tego spotkanego przed chwilą. Ten okazał się nieco inny, podszedł do człowieka i zapytał czy ten nie zechciałby się z nim przejść. Człowiek rozdygotany zgodził się, aby wampir oprowadził go po szkole. W końcu wylądowali w toalecie. Krwiopijca oblizał usta i zbliżył się do znieruchomiałego ze strachu jasnookiego. Przejechał językiem po jego szyi, niestety w tym momencie do toalety wszedł ten sam wampir, który obrobił elfa.
- Ogarnij się, nie chcę żebyś wpadł w kłopoty pierwszego dnia szkoły - westchnął i odsunął od chłopaka głodnego krwiopijcę.
- I kto to mówi, panie przewodniczący? Jakoś musiałem cię przed chwilą zastąpić - warknął zły wampir.
- I jestem ci za to bardzo wdzięczny - prychnął ten, który był trochę wyższy i rzucił najwidoczniej bliźniakowi woreczek krwi. A chłopaka wziął za rękę i posławszy mu oszałamiający uśmiech wyciągnął z toalety.
Wszyscy wrócili na plac zwany apelowym, gdzie dyrektorka wyczytywała uczniów przypisanych do poszczególnych klas. Człowiek wylądował w klasie, gdzie było 12 uczniów, a wśród nich także i spotykany wcześniej elf. Wyglądał na oszołomionego, ale uśmiechnął się przyjaźnie na widok naszego jasnowłosego bohatera. Ten zaś przysunął się bliżej i zlustrował go wzrokiem. Wśród całej klasy, on wydawał się najmilszy. Człowiek postanowił, że siądzie z nim w ławce i spróbuje się zaprzyjaźnić. Elf zgodził się i zaczęli rozmawiać, rozmawiać i rozmawiać. Rozmawiali o wszystkim, elf chodził już do szkół między razowych więc wytłumaczył człowiekowi co należy robić, aby się nie narazić. Człowiek bardziej wpatrzony był w jego tatuaż, znajdujący się na szyi i ciągnący przez obojczyk, znikający pod koszulą mundurka.
- Widzę, że zauważyłeś? To symbol mojego rodu, jestem niestety czystokrwistym elefem. A takich ogry bardzo nie lubią, wampiry muszą się resztą sił powstrzymywać przed zjedzeniem nas, a reszta raz czuje przed nami respekt i nie próbuje się z nami zaprzyjaźnić - westchnął. - Ale teraz mam ciebie, co? - Uśmiechnął się srebrnooki elf i rozczochrał włosy nowo poznanego chłopaka. Chłopak lekko speszony pokiwał twierdząco głową. Nie przeszkadzało mu to, że się różnili. Podczas lekcji załatwiane zostały sprawy organizacyjne. Między innymi podział pokoi w internacie. Człowiek niewiele myśląc od razu wpisał się do pokoju z wampirzymi bliźniakami, gdyż niestety pomylił nazwiska na liście. Zresztą i tak jego nowo poznany przyjaciel został zagarnięty do pokoju innych czysto krwistych elfów. Dyrektorka zmarszczyła tylko nieco brwi i chociaż przeczuwała pomyłkę z pewną sadystyczną ciekawością zaakceptowała listy do Internatu. Najwyżej będzie musiała chłopaka przenieść w połowie semestru. Albo po kilku dniach.

Po lekcji na chłopaka przed salą czekali obaj bliźniacy.
- Nie wiem jakim cudem, słodziutki, ale wylądowałeś z nami w pokoju - zaśmiał się ten bardziej przerażający, który próbował go wcześniej ugryźć. Był nieco niższy od brata, miał bardziej rozczochrane włosy, oczy o intensywniejszym kolorze czerwieni i bliznę na prawym policzku. Drugi, wyższy, był ubrany w nienaganny mundurek, choć w ogólnej postawie zdecydowanie było widać, że do grzecznych kujonów nie istnieje.
- Chodź, twoje rzeczy już u nas są - powiedział i pokazał chłopakowi by szedł za nim. Poprowadził do Internatu, człowiek mógł z przerażeniem zauważyć że będzie mieszkał w otoczeniu samych wampirów z trzeciego roku. Nie podobało mu się to, ale cóż mógł zrobić. Gdy wszedł do pokoju zobaczył, że jego rzeczy są rozpakowane, ubrania w szafkach, książki w biurku, szampon, szczoteczka i tym podobne w łazience przy osobnej umywalce. Nie mógł tylko znaleźć swojego pluszowego misia.
- Tego szukasz? - zaśmiał się niższy bliźniak pokazując mu trzymaną przez siebie, dosyć dużą maskotkę. Siedział na swoim łóżku. - Urocze, taki duży piętnastolatek, a do internatu zabiera misia?
- Oddaj go... - westchnął chłopak posyłając drugiemu bliźniakowi, siedzącemu na szerokim parapecie - swoją drogą ten pokój był ogromny i na dodatek miał własną łazienkę! Jak widać są w tej szkole uczniowie ważniejsi i mniej ważni, bo te klitki które oglądał gdy się z tu zapisywał były... Mierne. Co najmniej.
- Ja się do tego nie mieszam - westchnął przewodniczący szkoły, dalej czytając podręcznik od sztuki kamuflażu dla zaawansowanych. W tej szkole zdecydowanie mieli ciekawe przedmioty.
- Ten miś jest ważny! - człowiek liczył na trochę zrozumienia wśród nowego towarzystwa - Moja mama kupiła mi go na 5 urodziny, a rok później zmarła. To jedyna pamiątka po niej.  Zaadoptowała mnie jedynie...
- Nie chce mi się słuchać jakichś łzawych historii człowieka - ziewnął wampir, nadal trzymając w ręce pluszaka. Ułamek sekundy później wraz z misiem znalazł się po przeciwnej stronie pokoju.
- Oddaj - wycedził człowiek przez zaciśnięte zęby. Rozbawione spojrzenie wampira nie dodawało mu bynajmniej animuszu.
- A co jeśli nie? - wąskie, blade usta ułożyły się w nadzwyczaj wytwornym uśmiechu. Nasz bohater zamachał nieporadnie rękami i zwrócił prawie zrozpaczone spojrzenie na drugiego z bliźniaków, pogrążonego w lekturze. - On ci nie pomoże, świata poza szkołą nie widzi - zaśmiał się niższy.
- ODDAJ DO JASNEJ CHOLERY TEGO MIŚKA! - wydarł się najmłodszy z chłopaków, a wampira aż na moment wcięło.
- No głos to masz, ale wątpię żebyś mógł coś poza tm - zaśmiał się po chwili. Niestety miał rację, czego chłopiec był brutalnie świadomy. - No, mały. Wystarczy bardzo ładnie poprosić , albo coś zrobić. - zaśmiał się szyderczo.
- Niby co? Lekcje? Jestem pierwszakiem, nie orientuje się w waszym materiale. - ze łzami w oczach odparł człowiek.
- Ja nie mówię o lekcjach, to odrabia mój brat. Można by to nazwać usługą...
- Stul pysk - warknął chłopak, czując w sobie dziwną mieszankę złości i rozpaczy.
- A bo co? - rzucił ze średnim zainteresowaniem niebieskokrwisty, całą uwagę skupiając na odsłoniętym obojczyku chłopca. - Dobra, słuchaj, ty się bierzesz do roboty, ja tobie oddaję zabawkę, jesteśmy kwita. Dawaj, młody.
Jasnobrązowe oczy już zaczynały wypełniać się łzami, a usta otwierały, by rzucić kolejną wiązankę przekleństw, ale wtedy właśnie otworzyły się drzwi do pokoju i stanął w nich jakiś kotołak.
- Anna jest zdenerwowana, chce was natychmiast widzieć w pokoju samorządu - wypalił, łapiąc oddech. - A ty nie za stary na zabawy pluszakami, Edie? - zaśmiał się. Wampir prychnął i odrzucił misia chłopakowi.
- Tym razem Ci się upiekło - warknął i wyszedł razem z bratem z pokoju. Z Anną*, wiceprzewodniczącą, nie było żartów.
- Cześć młody, co ty tu robisz? Dyrektorka oszalała? - zaśmiał się kotołak podchodząc do chłopaka. - Jestem George. Mieszkam obok i gdyby ci kiedyś za bardzo życie uprzykrzali to wbijaj śmiało. Poza mną mieszka tu jeszcze jedna elfka, na tym piętrze. Reszta to wampiry, ale nie każdy jest tak wredny i krwiopijczy jak Edmund - wyjaśnił chłopcu kotołak. Przy okazji zdradzając imię jednego z wampirów. Postaram się jakoś wytrzymać. Ale z propozycji kiedyś skorzystam. Wrócił do swojego pokoju. Człowiek miał dziwne wrażenie, że Edmund i jego brat nie są tacy źli. Postanowił z nimi pogadać. Wieczorem wszyscy siedzieli na łóżkach. Nagle człowiek wypalił:
- Ej, Edmund słuchaj. - wzbudził tym niemałe zaskoczenie u wampira - Ja naprawdę ...
- Skąd znasz moje imię? - przerwał mu krwiopijca.
- George mi powiedział. Jakiś problem, nie mogę się do ciebie tak zwracać? - spytał autentycznie zaintrygowany.
- No no, ok, ale nie Edmund, tylko Edie, kontynuuj - westchnął wampir. Swoje pełne imię tolerował tylko w ustach niektóych.
- Um, więc Edie... Ja naprawdę... Ten miś wiele dla mnie znaczy i nie chcę żeby był jakąś kartą przetargową w naszych relacjach. Już prędzej niuchaj za moim pamiętnikiem - zaśmiał się, wiedząc że tego wampir nie zdobędzie. Bo wszystko było na małej karcie pamięci, schowanej w neidzwoniacym dzwoneczku przy szyi misia. - I moja krew... E... Ja wiem, że w tej szkole wolno wam gryźć ludzi, jeśli ci się zgodzą. Ale ja ogółem mam anemię i...
- Anemię? Kto ci tak powiedział? Wyczuwamy takie schorzenia u potencjalnych ofiar i jesteś zdrowy - prychnął wyższy wampir, który leżał na brzuchu, jedynie w bokserkach, na swoim ogromnym łóżku znajdującym się na podwyższeniu.
- Lekarz rodzinny?
- Debil, nie lekarz - prychnął Edmund przechodząc na łóżko brata. - A wiesz ogółem jak mój klon ma na imię?

Offline

 




Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.024 seconds, 9 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.bakugan-nowa-gra.pun.pl www.motosquad.pun.pl www.seekanddestroy.pun.pl www.modasimowa.pun.pl www.magiczny-pies.pun.pl